![]() |
Złoto |
umocniło się przekonanie, że, zgromadzone przez państwo zasoby srebra i złota są wyznacznikiem jego 1 bogactwa. Z nim utożsamiali dochód narodowy, nie biorąc pod uwagę wyprodukowanych dóbr i usług. Pogląd ten został ochrzczony mianem bulionizmu od angielskiego słowa bullion, oznaczającego złoto lub srebro w sztabach. Nie była to jednak teoria czysto ekonomiczna we współczesnym rozumieniu. Głosiciele bulionizmu nie stworzyli żadnej szkoły myślowej. Swoją koncepcję przedstawiali w formie stwierdzeń, nie zadając sobie zazwyczaj trudu ich dowodzenia. Nie można także wskazać, kto pierwszy z nią wystąpił. Bulioniści zajmowali się wyłącznie handlem międzynarodowym, pomijając prawie zupełnie zagadnienia funkcjonowania rynku wewnętrznego. Ich główny postulat sprowadzał się do kontrolowania przez państwo rynku pieniężnego oraz metali szlachetnych. Tezę o budowaniu potęgi kraju poprzez gromadzenie zasobów pieniądza kruszcowego znano już w starożytności. Średniowiecze dostarczyło tylko kolejnych dowodów siły nabywczej metali szlachetnych, zwłaszcza podczas działań zbrojnych. W każdej chwili można było za nie kupić broń i żołnierzy, co było nie bez znaczenia w okresie, kiedy toczenie wojen uchodziło za zajęcie codzienne, a finansowane było z publicznych zasobów. Jak wyliczył Max Weber, wybitny niemiecki socjolog, w owych czasach Hiszpania przeznaczała na ten cel 70%, a inne kraje dwie trzecie swoich dochodów państwowych. Dlatego nie budzi zdziwienia opinia bulionistów, że złoto jest
"nerwem wojny". Stworzono także teorię tak zwanego cyklu wojennego. Cykl wojenny zakładał, że władca musi dysponować zasobem metali szlachetnych, aby prowadzić działania wojenne, w wyniku których stanie się jeszcze zasobniejszy w kruszec. W późniejszym okresie ekonomiści i historycy starali się wykazać zupełną błędność tych poglądów, wskazując, że niewiele państw w XVII i XVIII wieku posiadało zasoby złota i srebra wystarczające na pokrycie ich wydatków wojennych, a środki potrzebne na utrzymanie armii czerpano z przeróżnych kredytów. Ich oponenci podkreślali jednak, że do XVII wieku system bankowy i kredytowy w Europie nie rozwinął się do tego stopnia, by był w stanie sfinansować tak wielkie przedsięwzięcia jak ówczesne wojny. Na dodatek udzielane kredyty także związane były ściśle z zasobami metali szlachetnych. W wyniku odkryć geograficznych Hiszpanie, a w mniejszym stopniu Portugalczycy, zyskali dostęp do nowych złóż metali szlachetnych, przede wszystkim srebra, ale także i złota. Pozostałym państwom pozostały dwa sposoby na zdobycie szlachetnych kruszców: handel i wojna. Bulioniści zakładali, że przynajmniej w krótszej perspektywie, zasoby złota i srebra są stałe i gromadzenie ich może odbywać się tylko kosztem innych krajów. Wtedy zaczyna się rodzić teoria bilansu handlowego, pierwotnie ujmującego jedynie przepływ metali szlachetnych. Kształtuje się pogląd, że bogactwo państwa tworzone jest poprzez nadwyżkę wpływów z eksportu nad wydatkami na import towarów. Ten ostatni - w myśl poglądów bulionistów - powinien być ograniczany wysokimi cłami lub wręcz zakazany. Przez dłuższy czas panowało powszechne przekonanie, że korzystny bilans należy osiągnąć w handlu z każdym narodem z osobna. Poglądy te znalazły swój pełny wyraz w doktrynie merkantylizmu. Początkowo utrzymywano też, że jedynie od ilości pieniądza zależy tempo wzrostu gospodarczego. Zwiększenie bądź zmniejszenie jego podaży - zgodnie z poglądami bulionistów - powoduje takie same zmiany w ilości oferowanych towarów i usług. Napływ szlachetnych kruszców z Meksyku i Peru spowodował w XVI wieku gwałtowny wzrost cen w Europie. Szacuje się, że w tym okresie obiegowe zasoby metali szlachetnych wzrosły trzyipółkrotnie, a ceny podwoiły się. Próby wyjaśnienia tego zjawiska doprowadziły do powstania ilościowej teorii pieniądza, która przetrwała w tej czy innej formie do dzisiaj. Głosi ona, że jeśli rozmiary handlu są stałe, ceny zmieniają się wprost proporcjonalnie do podaży pieniądza. Początkowo uważano, że za
"rewolucję cen", jak nazwano ówczesną inflację, odpowiedzialne są przyrost ludności, nieurodzaje, wojny, spekulacja i psucie monety. Do innych wniosków doszedł jednak związany z uniwersytetem w Salamance dominikanin Martin de Azpilcueta Navarrus (1493-1586). W opublikowanym w 1556 roku traktacie Comentario resulutorio de usuras dowodził, że wartość monety rośnie wtedy, kiedy popyt na nią przewyższa podaż. Zmiany te są widoczne w poziomie cen - rosną one w okresie obfitości pieniądza na rynku, a spadają przy jego niedostatku. W ten sposób taka sama moneta może mieć różną siłę nabywczą w różnych krajach, w zależności od ilości pieniądza w obiegu. Podobne poglądy głosili także inni uczeni z grupy nazwanej później Szkołą z Salamanki. Za głównego twórcę podstaw ilościowej teorii pieniądza uważany jest jednak Jean Bodin (1530-1596), który w dziele "Responsie ad paradoxa Malestrett"i z 1568 roku wykazywał, że wzrost cen był przede wszystkim efektem napływu do Francji i innych krajów europejskich ogromnych ilości srebra i złota z Nowego Świata. Jako bulionista Bodin uznał, że drożyzna nie jest złem absolutnym, gdyż "złoto i srebro stanowi bogactwo kraju". Idee Bodina rozwinęli merkantyliści. W doktrynach ekonomicznych spotyka się więc często pogląd, iż bulionizmu jest wczesnym etapem formowania merkantylizmu, zaś Bidon jest jego prekursorem. Trzeba jednak zaznaczyć, że pogląd Bodina na drożyznę nie w pełni odpowiadał prawdzie - ceny w Europie rosły od 1480 roku, a wielkie złoża srebra w Potosi (w dzisiejszej Boliwii) odkryto dopiero w 1545 roku. Jeszcze więcej czasu minęło, zanim trafiło ono na europejskie rynki w ilości mogącej mieć wpływ na poziom cen. Dodatkowo w latach 1570-90, gdy przywożono największą ilość metali szlachetnych z Nowego Świata - ceny spadły. Do podobnych wniosków jak Bodin doszedł kilkanaście lat później włoski kupiec i pisarz Bernardo Davanzati (1529-1606). W wydanym w 1582 roku "Wykładzie o pieniądzach" (Lezione delle monete) streścił historię pieniądza kruszcowego i wyjaśnił jego rolę jako środka wymiany. Według jego wyliczeń napływ amerykańskiego srebra i złota spowodował trzykrotny wzrost cen europejskich towarów. Spadek wartości szlachetnych kruszców w wyniku eksploatacji złóż z Nowego Świata podważył pozycję bulionistów. Coraz więcej pojawiało się głosów, że bogactwo państw nie jest równoznaczne z podażą pieniądza, ale z całą produkcją towarów i usług. Jeden z nich należał do Antonio Serra (ok. 1580-1617). W pochodzącej z 1613 roku rozprawie "Krótki traktat o przyczynach, które mogą sprowadzić obfitość złota i srebra w krajach nie posiadających kopalń" argumentował, że postulat prawnej regulacji kursu waluty jest błędem, ponieważ decyduje o nim realny bilans wymiany handlowej. Dodatni bilans obrotów można zaś uzyskać dzięki posiadaniu nadwyżki płodów rolnych i wyrobów rzemieślniczych. Serra cenił przy tym wyżej rzemiosło niż rolnictwo, wskazując, że jego metody produkcji są wydajniejsze, a produkty łatwiejsze do transportu. Jego zdaniem państwo zamiast ingerować w transfer pieniędzy, powinno zadbać o porządek w kraju, którego prawdziwym bogactwem jest ludność i wysokie kwalifikacje rzemieślników oraz kupców. Do pierwszego ostrego starcia bulionistów z ich przeciwnikami doszło w Anglii na przełomie XVI i XVII wieku. Urzędnik celny i polityk Thomas Milles (ok. 1550-1627), możliwość zwiększenia krajowych zasobów kruszców widział, zgodnie z zasadami bullionizmu, w przywróceniu nadzoru kanclerza skarbu nad kupcami. Przeciwko jego koncepcji wystąpił John Weeler (ok. 1553-1611), sekretarz stowarzyszenia kupców handlu zamorskiego, zwanych Merchant Adventures. W wydanym w 1601 roku "Traktacie o handlu" twierdził, że istniejący system jest zgodny z zasadami uporządkowanej konkurencji, a napływ metali szlachetnych jest ograniczany przez praktyki bankierów oraz chciwość niezrzeszonych w stowarzyszeniu kupców. Bulionistą
był także Gerard de Malynes (ok. 1586-1641), który w Rozprawie o raku toczącym Anglię za przyczynę kłopotów uznał napływ zagranicznych towarów. Środkiem zaradczym miało być oczywiście wprowadzenie ostrej kontroli handlu zagranicznego. Polemizował z nim Edward Misselden (ok. 1608-1654), który źródła odpływu złota i srebra z Anglii upatrywał w zmonopolizowaniu przez Kompanię Wschodnio-Indyjską handlu z Indiami. W jego przekonaniu spółka wywożąc tam jedynie szlachetne metale i przywożąc towary doprowadzała do powstawania deficytu, licząc w kruszcach. Kompanii Wschodnio-Indyjskiej Misselden przeciwstawiał organizacje kupieckie handlujące z Europą, które wywożąc wełnę i sukno dostarczały krajowi "twardej waluty". Ich spór rozstrzygnął dopiero żyjący w latach 1571-1641 Thomas Mun (w doktrynach również uważany za prekursora merkantylizmu), członek zarządu Kompanii Wschodnio-Indyjskiej. W pochodzącej z 1621 roku rozprawie "Bogactwo Anglii w handlu zagranicznym" wykazał, że rzekomy drenaż Anglii ze srebra i złota przez jego spółkę w ostatecznym rozrachunku jest korzystny. W zamian sprowadzane są surowce i półprodukty, które po przetworzeniu są eksportowane do Europy, stając się w ten sposób źródłem dopływu metali szlachetnych. Jako pierwszy zatem zwrócił uwagę na znaczenie łącznego bilansu w wymianie handlowej ze wszystkimi krajami, a nie każdym z osobna. W opinii przeciwników bulionizmu, przykład Hiszpanii wykazał błędność tej doktryny w praktyce. Państwo to, najbogatsze w XVI wieku - jak podkreślają - wydawało srebro i złoto sprowadzane z kolonii na import obcych towarów i usług, nie rozwijając krajowego przemysłu. Ostatecznie, gdy zasoby kruszców stopniały, stało się jednym z najbiedniejszych krajów w Europie. Na płaszczyźnie teoretycznej poglądy bulionistów podważał przedstawiciel szkoły klasycznej, Dawid Hume (1711-1776), prezentując model współzależności między bilansem handlowym kraju, szybkością obiegu pieniądza o ogólnym poziomem cen, znany jako mechanizm przepływu pieniądza kruszcowego. Na jego podstawie wskazywał, że ciągłe utrzymanie przez państwo korzystnego bilansu handlowego jest niemożliwe. Coroczna nadwyżka prowadziłaby do wzrostu ilości złota i srebra w tym kraju, co powodowałoby wzrost poziomu cen w jego gospodarce. Z kolei w państwie, które notowałoby ujemny bilans handlowy, odpływ kruszców pociągnąłby za sobą spadek ogólnego poziomu cen. W efekcie eksport kraju z korzystnym początkowo bilansem obrotów handlowych będzie się kurczył, a zwiększał będzie się import tańszych towarów z drugiego kraju. W ten sposób - według Hume'a - dojdzie ostatecznie samoczynnie do korekty bilansów handlowych obu państw. Próbę rehabilitacji niektórych myśli bulionistów podjął w XX wieku znany angielski ekonomista John Maynard Keynes (1883-1946). W wydanej w 1936 roku pracy "Ogólna teoria pieniądza, procentu i zatrudnienia" za nie pozbawione teoretycznych podstaw uznał ich przekonanie, że powiększenie ilości pieniądza w gospodarce będzie powodować wzrost produkcji. Z sympatią odniósł się również do przypisanego bulionistom poglądu, iż dodatni bilans handlowy powoduje wzrost wydatków w kraju, a przez to także poziomu dochodu i zatrudnienia. Sprawdzenie słuszności jego interpretacji jest utrudnione z powodu częstego u zwolenników bulionizmu braku precyzji w prezentowaniu swojego stanowiska. Sytuacja taka stwarza możliwość odczytania teoretycznego dorobku bulionizmu na różne sposoby. Nie kwestionowany jest jednak wkład zwolenników tej doktryny w stworzenie zaczątków nauki o pieniądzu. Niektórzy uważają, że ich spór z przeciwnikami trwa do dziś, tyle tylko, że w odmiennych przebraniach.
Autor: Wojciech Majerkiewicz Tekst pochodzi z portalu edukacji ekonomicznej - www.nbportal.pl ©
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz